wtorek, 29 lipca 2014

ROZDZIAŁ 10

     Jak powiedział Calum, tak też było. Tydzień minął dość szybko, jak i męcząco. Chłopacy cały czas ze sobą rywalizowali i sobie dogryzali, jakby po prostu nie mogli się dogadać, a nocne telefony nieznajomego stały się tradycją. Dzwonił raz dziennie, zawsze o tej samej porze, zawsze z tym samym pytaniem. Jak mi minął dzień. Z początku mnie to irytowało, ale teraz czekałam z upragnieniem na jedenastą w nocy, tak samo jak i na końcową godzinę mojej zmiany w pracy. To były godziny gdy mogłam z kimś spokojnie porozmawiać, bo w domu nie dało się nawiązać żadnej konwersacji bez docinania sobie. Na szczęście dziś była sobota i Max miał samolot powrotny o dwunastej. Nie sądziłam że kiedykolwiek coś takiego przyjdzie mi do głowy, ale cieszyłam się że już wyjeżdżał.
    Było pod dziewiątej, kiedy postanowiłam wstać i zrobić śniadanie. Oczywiście zanim się za to zabrałam, zaliczyłam moją poranną toaletę. Moje lenistwo nie pozwoliło mi na nic innego, jak tylko płatki śniadaniowe. Były szybkie i łatwe do zrobienia, co dla mnie było dużym plusem. Chwilę po tym jak zaczęłam jeść w kuchni pojawił się Max.
    - Smacznego.
    - Dzięki. Podwieźć cię na lotnisko?
    - Nie musisz, zadzwoniłem już po taksówkę.
    - Okej.
    Nabrałam dużą łyżkę płatków, w chwili gdy Mike stanął w progu kuchni.
    - Dzień dobry. - posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam, jednak już po chwili spoważnieliśmy. Usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Spojrzeliśmy na siebie z Michaelem z przerażeniem w oczach. Ani ja, ani on, nie powiedzieliśmy Max'owi co się ostatnio działo. Teraz blondyn spojrzał się na mnie zdziwiony.
    - Jeszcze jeden współlokator? - zapytał, a ja zamiast odpowiedzieć posłałam mu słaby uśmiech i ruszyłam w stronę przedpokoju. Moim oczom ukazał się Calum zamykający za sobą drzwi. Chwilę później w przedpokoju pojawili się również pozostali chłopcy.
    - Kto to? - blondyn zadał kolejne pytanie lustrując uważnie szatyna.
    - Jestem...
    - To chłopak Mike'a. - przerwałam Calum'owi.
    - Że co?! - Mike i Calum wykrzyknęli jednocześnie.
    - To geje. - kontynuowałam. - Ale są wstydliwi więc się z tym ukrywają. - dokończyłam napotykając wściekłe spojrzenie szatyna.
    - Stary nie mogłeś powiedzieć od razu że jesteś gejem. - mój brat zwrócił się do Mike'a, po raz pierwszy, szczerze się do niego uśmiechając. - Cały czas myślałem że lecisz na moją siostrę. Gdybyś od razu się przyznał to lepiej byśmy się dogadali.
    - Ja na Alex? - zaśmiał się Mike. - Traktuję ją jak siostrę.
    - I bardzo dobrze. - klepnął go w ramię. - Ja muszę już iść, bo się spóźnię.
    - Udanego lotu. - przytuliłam go na pożegnanie, a następnie zamknęłam za nim drzwi. Gdy tylko się odwróciłam, natrafiłam na dwóch, mega wkurzonych facetów.
    - Geje! - krzyknęli jednocześnie.
    - No co? Pasujecie do siebie. Z resztą, chyba nie chcecie żeby Max się dowiedział co tu się dzieje, od razu kazałby mi wyjechać z nim.
    - Nie mogłaś powiedzieć że jestem twoim chłopakiem? Byłoby lepiej.
    - W tedy zostałby dłużej, żeby cię sprawdzić.
    - Dobrze że już wyjechał, miałem go dość. - westchnął mój współlokator, następnie zwracając się do szatyna. - Po co przyszedłeś?
    - Byłem w pobliżu, więc pomyślałem że wpadnę.
    - W takim razie wy róbcie co chcecie, a ja idę biegać.
    - Ty biegasz?
    - Biegałam do puki się nie wprowadziłeś. - odpowiedziałam, klepiąc Mike'a w ramię i kierując się do swojego pokoju.
    - Nie ma mowy żebyś biegała sama, coś może ci się stać. Idziemy z tobą. - powiedział Calum z naciskiem na każde słowo.
    - Czekaj jak to idziemy, chyba raczej ty idziesz.
    - Mike, tobie też się to przyda.
                                                                                   *      
    - Zwolnij.
    - Stój.
    Usłyszałam za sobą sapanie chłopaków, którzy już ledwo biegli. Byli parę metrów ode mnie i już od jakiegoś kilometra błagali bym się zatrzymała bo nie dają rady. Nic im nie odpowiadałam, skoro chcieli biegać ze mną to niech się teraz pomęczą.
    Skręciłam za jeden z bloków mojego osiedla i pokonałam ostatnie metry dzielące mnie od domu. Zatrzymałam się przed wejściem do klatki schodowej i obejrzałam za siebie. Nie było za mną chłopaków. Nie musiałam jednak długo czekać bo już po chwili wyłonili się zza zakrętu. Powłóczyli nogami podparci o siebie, sapiąc głośno, a ich języki zwisały jak psom. Dystans który nas dzielił można pokonać w dwie minuty, im to zajęło niecałe dziesięć. Gdy w końcu się do mnie dowlekli, obydwoje podparli się o ścianę budynku i zjechali po niej plecami, siadając na chodniku.
    - Nienawidzę cię. - wysapał ledwo żywy Michael, który odpadł już na samym początku biegu.
    - Już nigdy więcej z tobą nie biegam. - dodał Calum, którego stan niczym nie różnił się od stanu jego przyjaciela.
    - Trochę ruchu wam nie zaszkodzi.
    - Trochę?! - wykrzyknęli jednocześnie posyłając mi gniewne spojrzenia.
    - Idźcie jeszcze do sklepu, a ja idę się szykować. - powiedziałam podając im pieniądze.
    - Zwariowałaś?! - krzyknął Mike. - Ja nawet stąd nie wstanę, a ty mi każesz iść do sklepu?!
    - Też cię kocham. - posłałam mu buziaka i już miałam wchodzić do klatki schodowej, gdy zatrzymał mnie głos drugiego z moich towarzyszy.
    - Gdzie się wybierasz?
    - Jest weekend, więc idę na imprezę.
    Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ruszyłam schodami na górę do mieszkania. Gdy tylko do niego weszłam, zastałam dzwoniący telefon. Biegiem ruszyłam w jego kierunku i w ostatniej chwili udało mi się go odebrać.
    - Halo. - powiedziałam przykładając urządzenie do ucha.
    - Nic nie mówiłaś o imprezie. - usłyszałam oburzony ton, dobrze znanego mi głosu.
    - Bo nie pytałeś.
    - Co to za impreza? Z kim idziesz? O której?
    - Normalna. Ze znajomymi. Wieczorem.
    - Ha ha ha. Bardzo śmieszne. - odpowiedział poirytowany. - Pytam poważnie. Muszę to wiedzieć.
    - Po co?
    - Żeby móc cię chronić.
    - Idę z Monick i jej chłopakiem do Pandora. Jestem z nimi umówiona pod klubem o siódmej wieczorem.
    - Tak lepiej. – powiedział, a następnie zakończył połączenie.
                                                                                    *
    Ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Obcisła czarna sukienka bez ramiączek do tego wysokie szpilki w tym samym kolorze i duży złoty naszyjnik. Włosy pofalowałam pozwalając im swobodnie opadać, a na twarz nałożyłam dość mocny makijaż. Byłam gotowa do wyjścia. Skierował się w stronę drzwi frontowych, po drodze słysząc gwizdanie.
    - No, no, no. Wyglądasz świetnie.
    - Dzięki. Nie czekaj na mnie, bo nie wiem o której wrócę.
    - Okej.
    Usłyszałam pukanie i spojrzałam pytająco na bruneta.
    - Zapraszałeś kogoś?
    - Nie. Myślałem że to do ciebie. – odpowiedział również zdziwiony. Ruszyłam w stronę drzwi żeby otworzyć, ale w tym samym momencie Mike pociągnął mnie za rękę.
    - Ja otworzę. – powiedział poważnie, a mnie przeszedł dreszcz. Jeszcze ani razy nie widziałam Michaela tak poważnego.  Chłopak podszedł po cichu do drzwi i spojrzał przez wizjer, po czym od razu się rozchmurzył i z uśmiechem otworzył drzwi. Moim oczom ukazał się wysoki blondyn ubrany cały na czarno. Opierał się o framugę drzwi z rękami w kieszeni, lustrując mnie wzrokiem.
    - Zamierzasz tak stać? – powiedział oschle.
    - Siema stary, co cię tu sprowadza?
    - Mam chronić naszą drogą Alex na imprezie. – odpowiedział nie zmieniając swojego tonu, ciągle patrząc na mnie.
    - To jakiś żart? – zapytałam z kpiną.
    - A wygląda jakby był?
    - Zamiast ciebie wolałabym Colum’a.
    - Mi również się to nie uśmiecha.
    - Wy coś się chyba nie lubicie.  – przerwał naszą dyskusję Mike.
    - Co ty nie powiesz. – zakpił z niego blondyn, następnie z powrotem zwracając się do mnie. – Idziesz?         Nic nie odpowiedziałam. Tylko przeszła koło niego, kierując się w dół schodami.
    Chwilę później byliśmy już pod klubem. Jak na dżentelmena wypada blondyn obszedł samochód i otworzył mi drzwi, pomagając wysiąść z jego czarnego Range Rover’a. Szybko odszukałam Monick i jej chłopaka i ruszyłam w ich kierunki. Gdy podeszłam do nich przytuliłam dziewczynę na przywitanie.
    - Kim jest twój towarzysz? – zapytała mierząc wzrokiem chłopaka stojącego za mną.
    - Jestem Luke, chłopak Alex. – odpowiedział obejmując mnie w pasie i przyciągając do siebie.
    - Ja jestem Monick, a to Robert. – przedstawiła się i swojego chłopaka brunetka.
    - Chodźmy do środka. – powiedziałam kierując się w stronę wejścia.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    I jak podoba wam się? Tak jak obiecała ten rozdział jest dłuższy i (mam nadzieję) ciekawszy.
   W piątek wyjeżdżam na wieś, na dwa tygodnie, i niestety nie będę miała tam internetu. Postaram się dodać coś jeszcze w ciągu tych dni, ale nie wiem czy dam radę, bo internet w Kołobrzegu to jakaś porażka. Jednak nie rezygnujcie z tego opowiadania, bo po tych dwóch tygodniach wrócę z dużą ilością nowych rozdziałów (;
♥U all!

6 komentarzy:

  1. Rozdział jest mega zajebiaszczy i spoczko ja będę czekała, bo serio warto ;) no i wreszcie pojawił się Luke!! Czekam jeszcze na Asha (: weny i buziole ;** no i udanych wakacji ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahahaha xD zaczepiste :D i teraz już wiem co miałaś na myśli ;) pisz, pisz :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!
    Czekam na kolejny xx
    @fuckinglukeey

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam!
    Twoje zamówienie zostało zrealizowane. Znajdziesz je pod tym adresem: http://graphicpoison.blogspot.com/2014/08/past-becomes-future.html
    Pozdrawiam, Lady Spark

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju, czytając to naprawdę miałam przed oczami ułamek talentu i pomysłu autorki "Cienia"... dobrze, że to wytłumaczyłaś, od razu czuję się lepiej ;> No cóż, mam tylko nadzieję, że w końcu historia przestanie wyglądać jak "Cień".
    Ode mnie tylko drobna rada, żebyś pilnowała wątków, które ci się tu przewijają (pamiętne ogromne śniadanie, przy którym Alex tupnęła nogą w łóżku, no halo :D), poza tym sądzę, że masz potencjał. Czekam na kolejne części : )
    BTW, zapraszam tutaj: http://ive-seen-it.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział.
    Kiedy następny? ;)

    OdpowiedzUsuń