wtorek, 24 marca 2015

ROZDZIAŁ 26

    PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!!!


    Do końca wczorajszego dnia nie wychodziłam z pokoju. Nawet żaden z chłopaków nie pofatygował się żeby sprawdzić co ze mną. Obecnie leżałam w łóżku po nieprzespanej nocy. Przemyślałam każdy możliwy sposób ucieczki stąd, jednak każdy groził niepowodzeniem. Chwyciłam telefon z szafki nocnej żeby sprawdzić godzinę. Za pięć dziewiąta. Oczywiście moi porywacze oddali mi telefon bez karty żebym nie mogła się z nikim skontaktować. Z westchnieniem wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej pierwsze lepsze ubrania i w raz z nimi pokierowałam się do łazienki. Poranny prysznic zajął mi dłużej niżeli zająłby mi normalnie, ale po nieprzespanej nocy byłam strasznie powolna i w prost zasypiałam stojąc pod ciepłą wodą. Zaraz po wyjściu z kabiny, wytarciu się i ubraniu, zabrałam się za robienie makijażu, który był nie lada wyzwaniem. Byłam blada jak kartka papieru, w dodatku miałam ciemne wory pod przekrwionymi, małymi oczami, co mówiło samo za siebie jak bardzo jestem zmęczona. Gdy w końcu udało mi się doprowadzić siebie w miarę do porządku postanowiłam opuścić już dobrze mi znane cztery ściany. W domu panowała kompletna cisza z czego w duchu się cieszyłam, bo nie miałam najmniejszej ochoty żeby wpaść na jednego z domowników. Jak tylko zeszłam na dół do moich nozdrzy doszedł pyszny zapach przez który dostałam ślinotoku i zaburczało mi w brzuchu. Weszłam do kuchni w której Mike smażył coś na patelni pogwizdując przy tym wesoło. Po chwili czerwono włosy odwrócił się i na mój widok wyszczerzył się jak to miał w zwyczaju.
    - Patrzcie, kto postanowił w końcu się pojawić.
    - Dzień dobry. - delikatnie podniosłam swoje kąciki ust. Pomimo całej tej sytuacji z porwaniem nie potrafiłam gniewać się na Michael'a. Przez ten cały czas, który razem spędziliśmy u mnie w mieszkaniu polubiłam go na tyle że nawet ta sytuacja nie mogła zmienić moich uczuć do niego.
    - Siadaj. - wskazał patelnią na jedno z krzeseł przy wyspie kuchennej. - Mam dziś dobry humor, więc oddam ci moje śniadanie.
    - O mój Boże, Michael Clifford oddaje mi swoje jedzenie to musi być cud. - zaśmialiśmy się, po czym zajęłam wskazane mi miejsce i zaczęłam pałaszować śniadanie, albo raczej pochłaniać je, gdyż dzień wcześniej nic nie jadałam i teraz byłam tak głodno, że zjadłam jajecznicę i tosty które zrobił Mike, oraz dwie kanapki, które sobie zrobiłam gdyż wciąż byłam głodna. Jak tylko skończyłam jeść i posprzątałam po sobie, usiadłam na kanapie w salonie wraz z Michael'em jak zawsze naśmiewając się z naszych wpadek życiowych. Oczywiście dobry humor nie mógł trwać wiecznie.
    - Ktoś tu dzisiaj ma lepszy humorek. - usłyszałam za sobą i odwróciłam się w stronę wejścia do salonu. W progu stał Ashton w samych bokserkach, opierając się o framugę i cwaniacko się uśmiechając.
    - Lepiej byś się ubrał, bo nie masz się czym chwalić. - powiedziałam mierząc go przy tym wzrokiem. Usłyszałam chichot Mike'a, ale Ash posłał mu ostrzegawcze spojrzenie, na co ten przestał się śmiać. 
    - Uważasz tak tylko dlatego, że nie zdjąłem bokserek.
    - Oj, lepiej ich nie zdejmuj o ile nie chcesz się jeszcze bardziej zbłaźnić.
    - Co masz na myśli? - do rozmowy wtrącił się chłopak siedzący obok. Spojrzałam na niego, a następnie powróciłam wzrokiem do mojego pół nagiego rozmówcy.
    - Faceci, którzy mają wygórowane ego zazwyczaj mają małego i zgaduję, ze ty nie stanowisz wyjątku. - odpowiedziałam z kpiną.
    - Wow, stary, zjechała cię dziewczyna. - z za Ashton'a wyłonił się Luke, który podszedł do kanapy, żeby przybić mi żółwika. Blond chłopak, poczerwieniał ze złości i zniknął z naszego pola widzenia. Tak właśnie przyszedł mi do głowy pomysł jak się stąd wydostać. Skoro pokazałam im moją dobrą stronę, to teraz pokażę im moją złą stronę. Będę tak nieznośna, że sam Ashton Irwin zapragnie bym się wynosiła z tego domu.
*
    Jak na razie mój plan legł w gruzach. Chłopcy zadecydowali że spędzamy razem wieczór. Pomimo tego że byłam przeciwna, Luke na siłę zaciągnął mnie do salonu. Próbowałam się wyrywać, ale ostatecznie chłopak wygrał przerzucając mnie sobie przez ramię i niosąc do pokoju w którym pozostali już na nas czekali. Zostałam posadzona pomiędzy dwoma blondynami na sofie, za to Mike i Cal zajęli boczne fotele. Oglądaliśmy "Szklana pułapka 2", ale w połowie filmu Clifford rzucił we mnie popcornem, bo jak sam twierdził, nudziło mu się, więc zaczęliśmy wojnę na jedzenia, która skończyła się wielkim bałaganem. Następnie, po skończeniu filmu jak i piw, które jak to moi towarzysze twierdzili miało służyć za rozgrzewkę, zrobiliśmy zawody, kto da radę wypić więcej łyków wódki, a następnie ich nie popije. Oczywiście cała ta gra miała służyć upiciu nas, co poskutkowało dość dobrze. Calum był pierwszym który opuścił nasze towarzystwo, a po przez opuścił mam na myśli zasnął na stole, następnie Michael chciał się bawić w nekrofila więc Luke, z którym nie było jeszcze tak źle, postanowił się nim zająć i obaj ruszyli do góry, do swoich popoi. Przez chwilę panowała niezręczna cisz pomiędzy mną i Ashton'em. Chwyciłam za butelkę z alkoholem stojącą na podłodze, gdyż mulat zajął cały stół, przystawiłam usta do szyjki butelki i napiłam się z niej palącego przeźroczystego płynu. Skrzywiłam się na smak wypełniający moje gardło i podałam butelkę Ashton'owi, który przyjął ją bez namysłu i wykonał tą samą czynność. 
    - Muszę przyznać że masz całkiem niezłą głowę, jak na dziewczynę. - odezwał się po odstawieniu butelki.
    - Lata praktyk. 
    - Tobie też wszystko wiruje? - zaśmiał się, a ja nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu.
    - Jesteś pijany. - odparłam zanosząc się niekontrolowanym śmiechem.
    - Ty też.
    - Masz dziwny śmiech.
    Blondyn już nic nie odpowiedział, bo nawet nie był w stanie. Zaczął się tarzać ze śmiechu na podłodze, dając mi tym samym całą wolną kanapę na której, tak jak i on, zwijałam się ze śmiechu. Co prawda żadne z nas nie powiedziało nic śmiesznego i pewnie byśmy się nie śmiali, gdyby nie spora zawartość alkoholu w naszych organizmach. Blondyn uspokoił się jako pierwszy kładąc się przy kanapie z rękoma na brzuchu.
    - Na co masz ochotę? - zapytał spoglądając na mnie.
    - Dawno już nie uprawiałam seksu. - powiedziałam bez namysłu, ale było już za późno na zmianę decyzji...


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


    Tam, tam, tam jestem wredna i ucinam w tak nie odpowiednim momencie. A to pech. Ale nie z przypadku przerywam właśnie teraz. Następny rozdział będzie inny niż te które pisałam do tej pory. Za długo rozkręcam akcję, nie sądzicie? Dlatego też postanowiłam przyśpieszyć bieg wydarzeń, ale nic więcej już wam nie powiem. Przepraszam z liczne błędy, które z pewnością pojawiły się w rozdziale. Teraz jak zawszę, proszę was o KOMENTARZE oraz polecanie tego bloga.
    Love you all!!!

    SKORO WIELE BLOGÓW MA SWOJE ZWIASTUNY TO DLACZEGO TEN NIE MA MIEĆ? POSTANOWIŁAM ZROBIĆ ZWIASTUN, JEDNAKŻE NIE ZNAM SIĘ NA PROGRAMACH DO ROBIENIA FILMÓW DLATEGO TEŻ JEŚLI ZNACIE JAKIEŚ DOBRE PROGRAMY NA KOMPUTER, NAJLEPIEJ PO POLSKU, TO PISZCIE W KOMENTARZACH ORAZ JEŚLI DYSPONUJECIE JAKIMIŚ GIFAMI Z 5SOS, LILY COLLINS BĄDŹ TAKIMI KTÓRE NADAWAŁYBY SIĘ DO SENSACJI, RÓWNIEŻ WYSYŁAJCIE JE W KOMENTARZACH.
    Z GÓRY DZIĘKUJĘ.

wtorek, 10 marca 2015

ROZDZIAŁ 25

    - Możesz mi powiedzieć, co ty do cholery wyprawiasz?
    - Uciekam. Więc odwróć wzrok i udawaj że mnie nie widzisz.
    - Jesteś najgłupszą osobą jaką znam.
    - Dzięki.

~*~
Chwile wcześniej

    Drabina stała oparta o jedną ze ścian aż błagając mnie żebym ją wzięła, więc tak też zrobiłam, jednak gdy tylko ją chwyciłam jakaś półka z narzędziami spadła na komodę, a ta zaś przewróciła się robiąc nie mały hałas. Chwyciłam za drabinę i wybiegłam na zewnątrz zahaczając po drodze o różne rzeczy powodując jeszcze większy bałagan, jak i hałas. Gdy w końcu znalazłam się na podwórku, ruszyłam w stronę muru. Znajdując się przed ścianą oddzielającą mnie od wolności, oparłam swoje znalezisko o nią i zaczęłam wchodzić na górę.
~*~
Teraz

    - Wywalisz się, a ja nie zamierzam ciebie łapać.
    - Możesz się zamknąć? Jeszcze chwila a mnie tu nie będzie i wszyscy będą szczęśliwi. - zrobiłam pauzę. - No przynajmniej ja będę.
    - Luke, co to był za hałas?! - usłyszałam Mike'a, a zaraz potem zobaczyłam jego sylwetkę wychodzącą z za roku domu.
    - To tylko Alex się wydurnia.
    - Jeśli sprawdzasz stabilność tej drabiny, to nie radzę. Od lat nikt jej nie używał. - powiedział czerwono włosy stając obok Luke'a.
    - Oj tam. - przewróciłam oczami i zaczęłam wspinać się wyżej.
    - Zaraz spadniesz.
    - Zamknij się. - ostrzegłam spoglądając do tyłu na blondyna.
    - Tylko tak mówię.
    - A tak w ogóle to co ty robisz?
    - Postanowiła uciec. - Luke odpowiedział Michael'owi za mnie. 
    Już byłam prawie na górze i zaczynałam się cieszyć, gdy nagle zobaczyłam najgorszą rzecz z wszystkich możliwych. 
    - Pająk! - krzyknęłam jednocześnie się wzdrygając przez co drabina niebezpiecznie się zachwiała. Mur był coraz dalej, co oznaczało tylko jedno. Spadałam razem z drabiną. Zamknęłam oczy przygotowując się na bolesne spotkanie z ziemią, jednak zamiast niej spotkałam się z czyimiś ramionami. Otworzyłam powoli oczy będąc pewną że to jeden z chłopaków mnie złapał, jednak i jeden, i drugi stali obok.
    - A nie mówiłem. - prychnął blondyn odwracając się z rękoma w kieszeni i ruszając w stronę domu wraz z Mike'iem.
    - Uważałabyś trochę. - usłyszałam zniżony głos z charakterystyczną chrypką.
    - Cholera. - szepnęłam sama do siebie. Wolałabym już mieś bliskie i bolesne spotkanie z ziemią, niżeli być teraz w jego ramionach. Szybko stanęłam na nogi, a następnie spojrzałam na dumnie stojącego Ashton'a.
    - Dzięki. - burknęłam i nie patrząc już na niego, wróciłam do budynku. Tyle było z mojej wolności. Mogę tylko o niej pomarzyć. 
  *
    Resztę dnia przesiedziałam w pokoju. Leżąc na plecach, od paru godzin mój wzrok był utkwiony w nieskazitelnie białym suficie. Nie umiałam dojść do jednego. Dlaczego tutaj jestem? Wcześniej Ash nie chciał mi się pokazać, a raczej to ja byłam zbyt głupia żeby go nie rozpoznać, a dziś od tak stanął przede mną jakby nigdy nic. To wszystko nie miało sensu. 
    Nie tracąc więcej czasu wstałam rozglądając się po "moim" pokoju. Wszystko wyglądało na nienaruszone, oprócz łóżka na którym pościel wciąż była w nieładzie po dzisiejszym poranku. Wstałam kierując się do szafy, a następnie nie wahając się, otworzyłam drzwiczki. Przyznam, że nie spodziewałam się tego co tam zobaczyłam. Szybko przeszłam do komody otwierając jej szuflady. Szafa, jak i komoda były wypełnione moimi rzeczami. Każda bluzka, para skarpetek, trampek i wszystko inne było idealnie poukładane. Sprawdziłam jeszcze szafkę nocną i łazienkę. Wszystkie moje rzeczy były w tym domu, a przynajmniej tak mi się zdawało bo nie zauważyłam żadnych braków. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie wrócę do domu tak szybko jakbym chciała. O ile w ogóle kiedykolwiek do niego wrócę.
        
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Cześć misie :)
    Wow, już ponad 16 000 wyświetleń, a ja nawet nie wiem kiedy było półtora tysiąca. Dziękuję wszystkim za to. To na prawdę dużo dla mnie znaczy. 
    Przy okazji, jak zawsze z resztą, KOMENTUJCIE miśki i polecajcie innym tego bloga.
    Love you all!!!