piątek, 5 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 29

    Wpatrywałam się w niegdyś tak dobrze znaną mi osobę, która teraz wydawała się całkowicie obca. Miliony wspomnień przewijały się w mojej głowie. Podświadomość krzyczała żebym uciekała jednak nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. Byłam przerażona, a zarazem zdziwiona, gdyż nie spodziewałam się że go tu spotkam. Ostatni raz widziałam go trzy lata temu w szpitalu po wypadku. Nigdy mu nie powiedziałam dokąd wyjeżdżam, ani nawet że to robię, po prostu uciekłam. Zresztą nie tylko przed nim, a przed wszystkim. Odcięłam się od wszystkich dawnych znajomych mając nadzieję że nic co było związane z moją przeszłością nie wróci, a jednak moje małe marzenie nie zostało spełnione.
    - Nie sądzisz że jesteś mi winna parę wyjaśnień? - zapytał, a ja jeszcze bardziej się spięłam na jego słowa. Minęło mnóstwo czasu i nie miałam zamiaru mu niczego wyjaśniać.
    - Chodź, po drodze mijałem jakąś kafejkę. - machnął ręką i ruszył w wybranym przez siebie kierunku nie odwracając się za siebie. Niepewnym krokiem ruszyłam za nim, bojąc się konsekwencji które mogą nadejść.
*
    Siedzieliśmy przy jednym ze słomianych stolików, ustawionym przed wejściem nieznanej mi kawiarni. Mój towarzysz czuł się niezwykle komfortowo, gdy ja siedziałam jak na szpilkach przyglądając się temu jak miesza swoją kawę. Byłam wdzięczna za każdą sekundę odwlekającą naszą rozmowę.
    - Nie krępuj się, możesz zaczynać. - powiedział rozsiadając się wygodnie na krześle. Pomimo jego ciemnych okularów i tak czułam jego wzrok na swojej osobie.
    - Co ty tu robisz?
    - Nie sądzisz że powinienem zapytać cię o to samo? - zakpił. - Ostatni raz gdy cię widziałem byłaś w szpitalu i wręcz błagałaś mnie żebym pojechał do domu odpocząć, zrobiłem tak jak chciałaś, a gdy wróciłem następnego dnia ciebie nie było. Przepytałem wszystkich, znajomych, lekarzy, twoją rodzinę, ale nikt nie wiedział gdzie jesteś. Przeszukałem całą Kalifornię mając nadzieję że cię znajdę. - ton jakim mówił stawał się coraz bardziej gniewny przez co skuliłam się na siedzeniu. - Nikt nie widział, nikt nic nie słyszał. Nawet nie raczyłaś poinformować swojego brata o twoim zniknięciu. Jednak osiągnęłaś to na czym najbardziej ci zależało, uwolniłaś się od Victor'a. 
    - Dobrze wiesz, że gdybym została, on zrobiłby wszystko żeby mnie dorwać i ani ty, ani Max nie powstrzymalibyście go, a...
    - Więc postanowiłaś utwierdzić go w przekonaniu że zginęłaś w wypadku. To był świetny plan. Wypadek samochodowy, wybuchające auto z którego nic nie zostało, zero zapisków w dokumentach szpitala, brak danych w bazie pasażerów wylatujących z kraju kilka dni po twoim zniknięciu, znajomi myślący że nie żyjesz, oraz chłopak o którym wszyscy myślą że zwariował bo szuka swojej "zmarłej" dziewczyny. Wszystko idealnie przemyślałaś.
    - Niczego nie przemyślałam, kiedy nadarzyła się okazja postanowiłam ją wykorzystać. Dobrze wiesz, że chciałam normalnego życia. Chciałam ukończyć szkołę, iść do koledżu, mieć znajomych którzy nie znają mojej przeszłość. Chciałam korzystać z życia nie myśląc o tym że pieprzony handlarz chce mnie dla swojego zysku. 
    - Chciałaś uciec od przeszłości, pakując się w nią od nowa.
    - Co?
    - Przeszłość staje się przyszłością, kochanie. Stank ma znajomości na całym świecie i dzięki temu dowiedział się że wciąż żyjesz.
    - Żartujesz?
    - Jego ludzie niejednokrotnie próbowali cię dorwać, ale jeden z miejscowych handlarzy również upatrzył sobie ciebie za cel, skutecznie utrudniając tamtym robotę. W końcu zaproponował Victor'owi, podobno, wysoką stawkę za ciebie dzięki czemu tamten zostawił cię w spokoju. - zrobił przerwę oczekując ode mnie jakiejkolwiek reakcji, a gdy jej nie dostał postanowił kontynuować. - Zostałaś sprzedana.
    Odtworzyłam w głowie jeszcze raz wszystkie informacje których dowiedziałam się od blondyna. Miałam ochotę się rozpłakać, jednak za wszelką cenę nie pozwalałam łzą wypłynąć. Wiedziałam jaka będzie odpowiedź na moje pytanie, ale i tak chciałam usłyszeć to z usta towarzysza.
    - Kto?
    - Niejaki Ashton Irwin. - uśmiechnął się złośliwie. - Podobno to twój dobry znajomy.
    Zamknęłam oczy powstrzymując się od płaczu. Nie umiałam uwierzyć w prawdę. Tak szybko jak łzy pojawiły się na moich policzkach, tak szybko je starłam nadgarstkiem. Odsunęłam swoje krzesło od stołu następnie wstając i kierując się tam, gdzie jeszcze chwilę temu myślałam że nigdy nie wrócę. Blondyn jeszcze coś powiedział, ale nie słuchałam go i nie miałam zamiaru zatrzymywać się i pytać o to co powiedział, teraz najważniejsze dla mnie było dostanie się do  posiadłości Irwin'a.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Czytasz = Komentujesz!
    Jeśli możecie polecajcie tego bloga znajomym.
    Snapchat: eeyorett
    Love you all!!! 

4 komentarze:

  1. Matko ludzie, co tu się dzieje! Jakie zwroty akcji 😲
    Czekam niecierpliwie na kolejny i pozdrawiam cieplutko
    Caroline xx

    OdpowiedzUsuń
  2. O jezu co sie dzieje, dlaczego Ash to zrobił, o co chodzi omfg
    Rozdział genialny x

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny *-*
    Aaa czekam na nastepny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajefajny blog *-* nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3 życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń