sobota, 20 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 20

    Usłyszeliśmy śmiech i szybko spojrzeliśmy w tamtą stronę.
    - Wyglądacie przekomicznie. - śmiał się Calum robiąc nam jednocześnie zdjęcie. Jak zawsze ubrany cały na czarno szatyn podszedł do lady i zajął miejsce koło mnie. Nic dziwnego że się śmiał. Ja siedziałam na lodzie, a mój cudowny towarzysz uczył się obsługiwać jakże trudne urządzenie zwane ekspresem do kawy. Kawa którą miał wsypać do ekspresu była rozsypana na około niego, jak i na nim, a on sam stał z jakimiś metalowymi częściami w ręce.
    - Okej mam trzy pytania. Pierwsze. Alex co ci się stało?
    - Jakiś idiota mnie popchnął i miałam bliskie spotkanie z ziemią.
    - Ej! - odezwał się Michael. - Ja przez ciebie też się wywaliłem.
    - Nie moja wina że nie umiesz przechodzić przez krawężnik.
    - Patrz co sobie zrobiłam. - powiedział smutny brunet podtykając pod nos Cal'a swoją rękę na której miał plasterek, no co ten jeszcze bardziej zaczął się śmiać.
    - Dobra, czas na drugie pytanie. - nagle spoważniał i znów zwrócił się do mnie. - Co ci odbiło żeby to właśnie z nim wychodzić?! Przecież ci mówiłem że on nie sprawdza się w terenie, o czym jak widzę się już przekonałaś.
    - Lepszy Mike i Luke.
    - Jest! - wykrzyknął uradowany Michael wyrzucając ręce w górę. - W końcu ktoś woli mnie niż jego!
    - Z resztą z Luke'iem nie byłoby tak wesoło, prawda Mike'i?
    - Stu procentowa. - uśmiechnął się i przybił mi piątkę.
    - Nie mam do was siły więc zadam ostatnie pytanie. Mike, co ty odpierdalasz?
    - Postanowiłem zastąpić Alex w pracy.
    - Świetnie ci to idzie.
    - No wiem. - wyszczerzył się, na co szatyn wywrócił oczami.
    - Wyluzuj trochę. - szturchnęłam go w ramię, następnie wstając i pomagając Michael'owi posprzątać.
    Sprzątanie zajęło nam trochę więcej czasu niż podejrzewaliśmy. Gdy już mi się wydawało że skończyliśmy, Michael na nowo zaczynał się wydurniać i robić jeszcze większy syf. Na szczęście Calum wkroczył do akcji sadzając swojego przyjaciela na krześle oddalonym od wszystkiego co mogło wywołać jeszcze większy bałagan, a następnie sam pomógł mi sprzątać. We dwójkę poszło nam całkiem sprawnie.
    Dziś Josh miał wolne więc na jego miejsce mianowałam szatyna, który świetnie sobie radził w swojej nowej pracy. Ku mojemu zdziwieniu dziś kafejkę nawiedziły tłumy, przez co nie mieliśmy ani chwili wytchnienia. Marzyłam tylko o tym, żeby móc wrócić do domu i się wyluzować na kanapie. Jednak to było tylko moje marzenie, gdyż jak tylko weszłam do mieszkania, Luke kazał mi się przyszykować obwieszczając że zabiera mnie na imprezę. Nie miałam najmniejszej chęci na ubieranie sukienki bądź spódniczki więc w swoim ubiorze postawiłam na skurzane spodnie, krótką, czarną bluzkę, skurzaną kurtkę i wysokie szpilki. Włosy wyprostowałam i jak zawsze, gdy wybierałam się do klubu, na twarz nałożyłam mocny makijaż. Będąc już gotowa wyszłam z blondynem z mieszkania, następnie dołączając co Cal'a i Mike'a, którzy czekali na nas pod blokiem. Cała trójka wspólnie stwierdziła że po ostatnim zdarzeniu musimy odreagować. Nie zaprzeczając wsiadłam do auta i udałam się z nimi do nieznanego mi klubu.
    Kolejka do wejścia wydawała się nie mieć końca, ale chłopacy zaprowadzili mnie do tylnego wejścia i po znajomości, ochroniarz wpuścił nas do środka. W klubie było pełno ludzi, ale pomimo tego pozostawało wiele wolnego miejsca, gdyż był on ogromny. Całe pomieszczenia było wypełnione sztucznym dymem, a muzyka zdawała się grać tak głośno, że miałam wrażenie iż podłogo drży pod moimi nogami. Poczułam szarpnięcie w łokciu, a gdy się odwróciłam, Luke pokazał mi gestem ręki żebym poszła za nim. Skierowaliśmy się, jak się po chwili okazało, do baru przy którym już byli nasi towarzysze, a wraz z nimi jakaś blondynka.
    - Luke! - pisnęła jak tylko zobaczyła blondyna i od razu rzuciła mu się na szyję. Zbyt krótka, moim zdanie, sukienka ledwo zakrywała jej tyłek, a szpilki wydłużały jej i tak już długie nogi. Włosy falami opadały jej na ramiona i ku mojemu zdziwieniu, jak na taki ubiór miała delikatny, dziewczęcy makijaż. Gdy tylko mój wzrok spotkał się z jej wiedziałam że się nie polubimy. Patrzyła na mnie z wyższością. Pogarda i wrogość aż biły od jej osoby. Odsunęła się od blondyna i stanęła przede mną patrząc z góry z czym nie miała najmniejszego problemu, gdyż górowała nade mną o niecałą głowę.
    - Kate poznaj Alex, Alex to jest Kate. - przedstawił nas sobie Calum uśmiechając się przy tym i zupełnie nie zwracając uwagi na wrogie spojrzenia które posyłałam sobie razem z blondynką.
    - Jest Ash? - zapytał po chwili Luke.
    - Ashton? - przeniosłam zdziwione spojrzenie z blondynki na chłopaka, który akurat stał oparty o blat baru.
    - Nie, sądziłam że przyjdzie z wami. - odpowiedziała przesłodzonym głosem Kate zwracając się do Luke'a.
    - Przyszły nasze drinki! - klasnął w dłonie Mike przerywając panujące napięcie i tym samym przypominając nam o swojej osobie, a następnie podając każdemu szklankę z kolorowym napojem. Czas zaszaleć - pomyślałam następnie przechylając szklankę i wypijając całą jej zawartość. To miała być udana noc i żadna Kate mi jej nie zniszczy.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Misie, pozostawcie po sobie komentarze.
    Love you x

5 komentarzy:

  1. nooo czy to naprawdę sie dzieje? Ashton postanowił sie ujawnić?? Cóż to dzień dobroci dla zwierząt? Hahaha nie no, żarcik hihih ;p już sie nie mogę doczeka nexta, bo ten rozdział jest zajebisty - tylko trochę krótki ;'(( duuuuużo weny i buziole ;**

    p.s. zapraszam na mojego nowego bloga o Ashtonie:

    http://rock-god-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest mega ! Troszkę krótki, ale wciąż extra :3
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super *-* Czekam na nexta xx Kckc ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski <3 krótki ale boski<3 Czekam na kolejny!!!!<3

    OdpowiedzUsuń